Publicysta New York Times do Ukraińców: przestańcie tuszować fakty

Nikolas Kozloff

    Wyraźnie widoczna obecność szeroko pojętych elementów skrajnego ukraińskiego nacjonalizmu nie jest, mówiąc eufemistycznie, przedmiotem większego zainteresowania głównych polskich mediów czy ośrodków opiniotwórczych. Nie inaczej wygląda sytuacja na samej Ukrainie. Zupełnie inna tendencja dostrzegalna jest jednak w znanych i opiniotwórczych tytułach zagranicznych. Tam już od dłuższego czasu pojawiają się głosy wskazujące na faktyczny obraz tego problemu. Szczególną uwagę zwraca się na to, jak silnie elementy "neobanderowskie" zaznaczają się w kontekście społeczno-politycznym oraz jakie ma, lub może mieć to konsekwencje dla Ukrainy i jej obywateli.

    Tym razem na łamach Huffington Post w sprawie wyraźnej obecności nacjonalizmu na Ukrainie głos zabrał Nikolas Kozloff. Jest on pisarzem politycznym pracującym w Nowym Yorku, który niedawno odbył wyprawę badawczą na Ukrainę.

    Punktem wyjścia dla Kozloffa jest forma, w jakiej rosyjskie media oficjalnie przedstawiają sytuację na Ukrainie, a szczególnie to, jak opisują obecną ekipę rządzącą. Jego zdaniem nie można poprzestać na zwykłym stwierdzeniu, że jest to po prostu “kremlowska propaganda", gdyż Ukraina faktycznie "wykazuje się cechami nacjonalistycznymi". Jak pisze Kozloff: "takie tendencje są powodem do niepokoju i w związku z tym nie próbując ukrywać faktów, należy zmierzyć się z nimi w sposób zdecydowany". Szczególnie, że według niego politycy w różnym stopniu związani z ukraińskim nacjonalizmem "od pewnego czasu (…) zyskują na popularności".

    W swojej analizie Kozloff odwołuje się do doświadczeń samych Ukraińców, szczególnie tych, których nie sposób posądzić o bliższe związki ze skrajną prawicą. Jednym z nich jest student Denis Pilasz, którego autor poznał w Kijowie. Pilasz był uczestnikiem protestów na Majdanie, jednak już wcześniej miał kontakt z nacjonalistycznymi ugrupowaniami ukraińskimi. Wspomina między innymi agresję, jaką członkowie “Swobody" kierowali w stronę czarnych imigrantów (w tym także przypadki ich pobicia), a także zorganizowane protesty przeciwko przybyszom z zagranicy.

    Autor przytacza również opinię Antona Szechowcowa, przedstawionego jako ekspert w dziedzinie polityki ukraińskiej, wykładowcy wizytującego na Uniwersytecie Nauk Humanistycznych we Wiedniu. Według niego, "Swobodę charakteryzuje kilka ideologicznych nurtów". Wymienia tu między innymi: "antykomunizm, antyliberalizm, rasizm, antyrosyjskość, gloryfikacja historycznego ukraińskiego prawicowego ekstremizmu i faszyzmu". Zdaniem tego naukowca "w 2012 roku Swoboda wypracowała sobie opinię radykalnej partii politycznej, najbardziej opozycyjnej względem Wiktora Janukowycza, czego rezultatem było uzyskanie ponad 10% głosów w wyborach parlamentarnych".

    Kozloff powołuje się także na opinię Tatiany Bezruk z Kongresu Narodowych Społeczności Ukrainy, która naukowo zajęła się partią “Swoboda" pisząc na jej temat pracę dyplomową. Określa ona tę partię jako "nie (tyle) ściśle prawicową, co raczej populistyczną. Swoboda chce być postrzegana jako nacjonalistyczna, ale jednocześnie jest za integracją z Unią Europejską", co jej zdaniem jest pewną sprzecznością.

    Kozloff przychyla się również do tez, w myśl których pomimo tego, że członkowie Swobody byli względną mniejszością w trakcie wystąpień na Majdanie, to ich obecność i działania “miały ogromny wpływ na dalsze wydarzenia". Mimo tego, że część uczestników protestów traktowała ich co najmniej z rezerwą. Jak pisze autor: "(…) przywódcy polityczni Euromajdanu w pewnych momentach wydawali się nie być w stanie skłonni (by zaakceptować ukraińskich nacjonalistów - Kresy.pl), czy nawet obawiali się większego zaangażowania w ruch (Euromajdanu - Kresy.pl) radykalnej prawicy". Ponadto "wielu zwolenników Euromajdanu drży na samą myśl (o tym - Kresy.pl), zaprzeczając, że ich ruch mógłby zawierać wpływowy, ultra-nacjonalistyczny element. Obawiają się oni, że ultra-nacjonaliści mogliby splamić cały ich ruch; w ostateczności nazywają ich patriotami".

    Przywoływany wcześniej student Denis Pilasz w trakcie Majdanu odczuwał "polityczny dyskomfort". Dotyczyło to stosowania przez wielu Ukraińców "haseł nacjonalistycznych, jak "chwała narodowi i śmierć wrogom"". Według Pilasza kilka lat temu "to hasło używane było tylko przez nieliczne prawicowe odłamy". Na Majdanie zaś "było to zjawisko powszechne".

    Powołując się na dziennik The Guardian Kozloff stwierdza, że "Ukraina zapłaciła wysoką cenę tolerując prawicowy teatr polityczny. Mimo tego, że podczas Majdanu w Kijowie można było z łatwością dostrzec ruch (skrajnie - Kresy.pl) prawicowy, odegrał on nawet większą rolę we wschodnich i południowych regionach Ukrainy, gdzie protestujący nie cieszyli się większym poparciem. Rezultatem tego było wyobcowanie lokalnej ludności, która "odeszła od pierwotnego przesłania Majdanu". (…) To nie był wymysł mediów rosyjskich. Było to wynikiem poprzedzającej wydarzenia na Majdanie koalicji centrowych partii opozycyjnych ze Swobodą na czele".

    Według opinii Denisa Gorbacha, lewicowego aktywisty, "podczas wydarzeń na Majdanie zaczęło się robić groźnie, kiedy cały aparat rządowy był w ruinie, a neonaziści stanowili jedną z niewielu zorganizowanych grup. Było to dość przerażające". Kozloff zwraca uwagę, że co prawda ukraińska skrajna prawica "nigdy nie przejęła władzy, nawet w sytuacji, gdy Swoboda stała się częścią nowego rządu, a członkowie partii otrzymali różne ważne stanowiska" oraz, że nie osiągnęło w 2014 roku dobrego wyniku w wyborach parlamentarnych. Jednak przywołuje też opinię Guardiana, że "byłoby krótkowzrocznością, wręcz idiotyzmem sądzić, że ukraińska skrajna prawica jest mało znacząca, biorąc pod uwagę jedynie braku sukcesu w wyborach. Retoryka wielu polityków, których można by opisać jako centrowych lub nawet liberalnych, zrobiła znaczny zwrot ku prawicy. Powodem tego zwrotu była rywalizacja o coraz bardziej patriotycznych, nawet nacjonalistycznych wyborców".

    Kozloff stwierdza, że "wojna ze wspieranymi przez Kreml separatystami sprawiła, że kwestionowanie Ukraińskiego nacjonalizmu jest coraz trudniejsze". Zwraca uwagę na wzrost postaw patriotycznych, który "może być naturalną reakcją w świetle wojny ze wspieranymi przez Rosjan separatystami i realną możliwością sukcesu Władimira Putina (…). Jednakże podstawową kwestią jest, czy aktualny rząd nie zaszedł za daleko starając się pozyskać nacjonalistyczną prawicę, podczas trwających działań wojennych. W kontekście rozwoju sytuacji są pewne dowody, że Prezydent Poroszenko właśnie to uczynił". Przypomina o wręczeniu przez Poroszenkę ukraińskiego paszportu białoruskiemu neonaziście, Korotkyczowi, który walczył na wschodniej Ukrainie w szeregach neonazistowskiego pułku "Azow". Przypuszcza też, że "Poroszenko stara się zrobić wszystko, aby przypodobać się ochotniczym batalionom walczącym na wschodzie".

    Autor powołuje się na opinię publicysty BBC, według którego "batalion Azow jest kontrolowany przez ekstremistyczną patriotyczną grupę, która uznaje Żydów i inne mniejszości etniczne za "podludzi", (która) wezwała do krucjaty białych chrześcijan przeciwko tego rodzaju mniejszościom oraz do noszenia symboli nazistowskich". Przypomina też, że pułk Azow "jest popierany przez niektóre ukraińskie władze wyższego szczebla". Zwraca uwagę na niesławnego dowódcę tej formacji, Andrieja Bileckiego, który został mianowany podpułkownikiem policji, a którego nie razi stosownie neonazistowskich emblematów.

    Zdaniem Kozloffa takie postacie jak Korotkycz czy Bilecki "są wspierane przez oficjalne kręgi", a jednocześnie w przypadku tego rodzaju osób i ich środowisk "media ukraińskie notorycznie pomijają temat przekonań politycznych". Ponownie powołując się na BBC twierdzi, że "znaczące ukraińskie media nie zadają kontrowersyjnych pytań podczas przeprowadzania wywiadów" przedstawicielom ugrupowań odwołujących się do ukraińskiego nacjonalizmu. Podkreśla też, że "inne agencje informacyjne wymazały oskarżenia o ekstremizm podając do publicznych wiadomości relacje o tym, jak Prezydent Poroszenko przyznał obywatelstwo ukraińskie Korotkyczowi". Przywołuje opinię BBC, która stwierdza, że "pomijanie takich faktów stwarza poważne zagrożenie. Eksperci są zdania, że batalion (właśc. pułk-Kresy.pl) Azow, często zauważany na zachodzie, zniszczył wizerunek Ukrainy, wzmacniając rosyjską kampanię informacyjną".

    Denis Pilasz, zapytany czy jest zaniepokojony działaniami batalionu Azow, odpowiada zdecydowanie: "oczywiście. Ci ludzie atakowali nas na długo zanim zaczęła się wojna. Teraz niestety mają spore doświadczenie bojowe i w zabijaniu. Gdy żołnierze tego rodzaju są traktowani jak bohaterowie, ich powrót może przyczynić się do wzrostu zagrożenia. Okazuje się, że tylko dlatego, że walczyli o Ukrainę, nikt nie powinien kwestionować ich lojalności, czy kwalifikacji. Media głównego nurtu nie widzą problemu związanego z tymi ludźmi, promując ich jako bohaterów i prawdziwych patriotów".

    Z kolei według Denisa Gorbacza, "istnieje swojego rodzaju przymierze oparte na miłych relacjach między władzami w Kijowie a skrajną prawicą". Jednocześnie uważa on, że władze chciałyby pozbyć się ekstremistów, "wykorzystując armię oraz milicję do poskramiania prawicowców". Lewicowy aktywista stwierdził przy tym, że "jest rzeczą oczywistą, że ci wszyscy skrajni prawicowcy są wysyłani na front aby masowo ginęli, tym samym zmniejszając zagrożenia wobec rządu".

    Kozloff w konkluzji ponownie powołuje się na BBC: "Kwestia obecności skrajnej prawicy na Ukrainie pozostaje dość drażliwą kwestią, od której stronią zarówno władze jak i media. (…) Nikt nie chce dolewać oleju do rosyjskiej machiny propagandowej". Przyznaje, że tego typu "zaprzeczanie zarzutom" stanowi jednak poważne zagrożenie, ponieważ umożliwia to ultra-nacjonalistom "uniknąć rozgłosu". "Co zdumiewające, wielu Ukraińców jest całkowicie nieświadoma działań skrajnej prawicy (…) Niemniej jednak, neonaziści są wyraźnym elementem w politycznym krajobrazie Ukrainy, choć nie ma ich wielu. W rezultacie zostali przyjęci w kraju, nawet jeśli większość Ukraińców nie ma pojęcia o ich faktycznych przekonaniach. Opinia publiczna tego kraju jest znacząco o tym niedoinformowana. Kwestią podstawową jest, czemu nikt nie chce ich poinformować?".

    Note to Ukraine: Stop Whitewashing the Political Record
    Tłumaczenie: Rafał Szablewski (Kresy.pl, 12.02.2015)

Powrót do strony głównej serwisu "Wołyń naszych przodków" www.nawolyniu.pl