Spis artykułów
A ja tylko o ranach i bliznach

Magdalena Michalska


    Piosenka "Wołyń 1943", sł. i muz. Lech Makowiecki (utwór z płyty "Patriotyzm")

    Historia Polski wielu wydaje się dziś tematem nudnym, nieopłacalnym. Panuje przekonanie, że nie można w sposób ciekawy, mądry i głęboki opowiadać o wydarzeniach minionych dni. Kłam tej tezie zadają teksty piosenek zebrane na najnowszej płycie Lecha Makowieckiego (lidera formacji Zayazd) "Katyń1940. Ostatni list. Ballady Lecha Makowieckiego".

    Zayazd powstał w 1986 r., jego członkami są lider i założyciel Lech Makowiecki, jego żona Bożena Makowiecka oraz skrzypek Leszek Bolibok. Muzyka, którą tworzą, to pogranicze folku, rocka i country. W swoim dorobku zespół ma już sześć płyt. Siódma, która właśnie pojawiła się w sprzedaży, jest autorskim projektem Makowieckiego. Krążek ten jest szczególny z wielu powodów, przede wszystkim jednak ze względu na teksty. Dziesięć zamieszczonych na nim utworów opowiada o historii Polski w okresie II wojny światowej, lecz nie brakuje tu także oceny wystawionej czasom współczesnym. Znaczące jest również to, że mimo braku jakiejkolwiek promocji w mainstreamowych mediach utwory cieszą się ogromną popularnością wśród słuchaczy. Te zamieszczone na YouTube mają rekordową liczbę wyświetleń. Twórczość ta funkcjonuje więc jakby w drugim obiegu. Zresztą jest w niej rzeczywiście coś, co sprawia, że można pokusić się o porównanie jej do pieśni Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego. Makowiecki tworzy teksty, które mimo że opowiadają o historii, są mocno osadzone we współczesności.

    Lekcja patriotyzmu

    Impulsem do wydania płyty były dramatyczne wydarzenia 10 kwietnia ubiegłego roku – katastrofa samolotu rządowego z prezydentem na pokładzie. Mimo że żaden z utworów nie odnosi się bezpośrednio do tragicznej śmierci Lecha Kaczyńskiego, płytę można uważać za oddanie mu hołdu. Wszak śp. prezydent przez całe życie walczył o wskrzeszenie, zwłaszcza wśród młodego pokolenia, poczucia dumy z polskości i uświadomienie mu, jak ważna jest nasza historia. Ten cel przyświeca także Makowieckiemu. "Uważam, że młodemu pokoleniu trzeba przypominać wydarzenia z przeszłości. Należy je zainteresować ubiegłymi epokami, pokazać, że to może być ciekawe. W liceum miałem cudownego historyka – kiedy opowiadał, miałem wrażenie, że przede mną rozgrywa się film kostiumowy". Tę samą magię chce pokazać współczesnej młodzieży. I to mu się udaje. "Grałem kiedyś koncert dla gimnazjalistów w Kłodzku. Najtrudniejsza publiczność pod słońcem. Na sali około 500 młodych ludzi, wszyscy wrzeszczą, nauczycielki nie mogą opanować tego żywiołu. Wyszedłem na scenę z gitarą i zacząłem grać. Zasłuchali się, zamilkli. A potem były owacje na stojąco, bisy" – wspomina z dumą. Dodaje, że zawsze uważał, iż młodzież nie jest zła. Jest tylko zagubiona i trzeba jej podsunąć właściwe wzorce. "Bo edukacja nie może być nudna... Nawet nie powinna!" – twierdzi Lech Makowiecki.

    Twórczość dojrzewająca, twórczość dojrzała

    Teksty zebrane na krążku czekały na ukazanie się wiele lat, ale powstawały pod wpływem impulsu. "Piszę szybko, niekiedy na kolanie. Tworzę zazwyczaj wtedy, gdy coś mnie zainspiruje. By przelać na papier jakąś historię, muszę ją najpierw wewnętrznie przeżyć, musi pojawić się bodziec. Także z tej przyczyny nie powstał utwór o tragedii smoleńskiej. Choć moi przyjaciele i słuchacze namawiali mnie, bym podjął ten temat, nie zrobiłem tego. Ważkich tekstów nie chcę pisać na zamówienie" – tłumaczy "Gazecie Polskiej" autor.

    Rzeczywiście w utworach Makowieckiego wyczuwalny jest styl "pisania sercem", a utrwalone w nich emocje zadziwiają szczerością. Wystarczy wsłuchać się w tekst "Klasztoru" opowiadającego o Monte Cassino – to historia wspinaczki na górę opowiadana z perspektywy młodego człowieka, który zdobywając szczyt Monte Cassino, poszukuje śladów przeszłości. W nastroju piosenki uchwycone zostało nie tylko zmęczenie samotnego pielgrzyma, lecz także trud i cierpienie żołnierzy szturmujących klasztor. Na uwagę zasługuje także utwór "Quo vadis, Polonia?", w którym autor zawarł gorzki komentarz dotyczący losów tych, którzy kiedyś poświęcali swoje życie dla kraju. "Sanitariuszka prawdziwy anioł / tak ranni chłopcy wołali za nią. (…) Nie odebrała nigdy Virtuti, / poznała co to śniegi Workuty. / A dzisiaj wnuczek dowód jej chowa, / wszyscy się śmieją i jest czadowo". W dalszych zwrotkach głos Makowieckiego kreśli obraz jeszcze bardziej dramatyczny – bohaterowie walk z czasów powstania, zmuszeni przez biedę, grzebią w śmietnikach. Piosenka kończy się stwierdzeniem: "Oni walczyli za kraj w potrzebie. Kto ich zastąpi? Nie wiem...". Z kolei do najbardziej wzruszających należy utwór "Błogosławiony płynie czas", opowiadający o stracie bliskiej osoby. Makowiecki napisał go dla swojej matki, lecz publiczność na koncertach odnosi utwór właśnie do wydarzeń smoleńskich. To stanowi najlepszą rekomendację – jeśli utwór nabiera cech uniwersalnych, zaczyna być łączony z innymi sytuacjami niż ta, w której został napisany, musi być wyjątkowy.

    Przesłanie zawarte w niektórych tekstach nie wszystkim przypada do gustu, ponieważ Makowiecki nie boi się stawiać trudnych pytań. Wie też, że będzie oskarżany o to, iż głosi staroświeckie wartości. Piosenkę "Patriotyzm", która wywołała wiele internetowych dyskusji, rozpoczyna więc prowokacyjnie: "Pytasz mnie: "Co to jest patriotyzm? / Na co komu potrzebna Ojczyzna?" / Roztapiamy się w tyglu Europy, / A ja tylko o ranach i bliznach...".

    Niewątpliwą zaletą tych utworów jest żywa, wpadająca w ucho linia melodyczna, a także język, w którym liryka miesza się z kolokwializmami.

    Historia w sztuce, sztuka w historii

    Dużym sukcesem Makowieckiego było wygranie konkursu na scenariusz serialu o losach rodzin wysiedlonych, który miał być wyprodukowany wspólnie przez telewizje polską i niemiecką. Pisząc go, Makowiecki opierał się na wspomnieniach swojego ojca, który jako nastolatek przeżył dwa wysiedlenia, stracił rodziców, a następnie trafił na roboty przymusowe do Niemiec. Serial miał powstać w ubiegłym roku, jednak do dziś nie został wyprodukowany. Szkoda, bo byłaby to najlepsza odpowiedź na fałszowanie historii przez Erikę Steinbach...

    Fascynacja historią nie ogranicza się u Makowieckiego do czasów wojny. Poprzednia płyta jego zespołu – "Zayazd u Mistrza Adama" – zawiera śpiewane wersje 16 wierszy Mickiewicza. Sam Makowiecki mówi, że romantyzm jest jego ulubioną epoką, choć zaznacza, że do twórczości narodowego wieszcza musiał dojrzeć. "W liceum zdecydowanie wolałem Baczyńskiego. Wyśmiewałem romantyków za zbyt uduchowiony stosunek do świata; w Mickiewiczu brakowało mi zdecydowania, drażniły rozterki. Potem dopiero zrozumiałem znaczenie jego dzieł. Myślę, że do tego trzeba po prostu dojrzeć" – opowiada. Narodowy wieszcz często pojawia się w artykułach i scenariuszach Makowieckiego, wystarczy choćby wspomnieć musical "Mickiewicz" wystawiony w Gliwickim Teatrze Muzycznym i kilka odcinków edukacyjno-rozrywkowego programu telewizyjnego "Ostatni Zayazd". "Udowodniłem nawet, że Mistrz Adam był pierwszym w Polsce ťgraficiarzemŤ (co najmniej dwa udokumentowane wpisy na ścianach) i... raperem. Rap to przecież nic innego jak melodeklamacja do podkładu muzycznego. A co robił Mickiewicz na spotkaniach w salonach Paryża? Recytował wiersze, a Chopin przygrywał mu na fortepianie".

    Obecnie Makowiecki planuje wydać dwie kolejne płyty. Jedna z nich, "solidarnościowo-wolnościowa", będzie opowiadać o czasach powojennych, druga – zawierać utwory z musicalu "Grunwald", który miał zostać wystawiony na polu grunwaldzkim z okazji 600. rocznicy bitwy; fragmenty tego projektu pokazano rok temu w Olsztynie podczas inauguracji jubileuszu. "Nie chcę, by te nagrania się zmarnowały, dlatego postanowiłem wydać krążek z balladami rycersko-dworskimi z tego historycznego spektaklu" – tłumaczy bard. A szuflady artysty skrywają jeszcze wiele innych, oryginalnych, historycznych pomysłów.

    Płyta "Katyń 1940. Ostatni list. Ballady Lecha Makowieckiego" jest rozpowszechniana przez fundacje Lux Veritatis oraz "Nasza Przyszłość", a także przez księgarnię "Gazety Polskiej".

    Magdalena Michalska ("Gazeta Polska" nr 6, 9.02.2011)


    Lech Makowiecki - Wołyń 1943

    Czy pamiętasz Panie Boże
    Nad Wołyniem łunę krwawą
    I ten krzyk z płonącej chaty
    Mordowanych przez sąsiadów.

    Chyba byłeś w tamtej porze
    Gdzieś po innej stronie świata,
    Bo byś pewnie się zasmucił
    i przystanął i zapłakał...

    Czy słyszałeś modłę Panie,
    Oczy ojca czy pamiętasz,
    Gdy hańbili córkę jego
    Banderowcy jak zwierzęta...

    On na drzwiach ukrzyżowany
    Błagał "Zmiłuj się nad nami!"
    Zlitowali się oprawcy
    Skłuli oczy bagnetami...

    Czy widziałeś Ojcze Święty
    Patrząc z góry przez firnament
    Dzieci śliczne jak aniołki
    Na sztachety powbijane...

    Kto je teraz poprowadzi
    Na spotkanie z Tobą Boże,
    One przecież takie małe
    Zbłądzą same w tych przestworzach...

    Czy spamiętasz Panie Świata,
    Męczenników tych z Wołynia,
    Umierali z myślą o Tej,
    która nigdy nie zaginie.

    Polska o nich zapomniała,
    rozpłynęła się w oddali,
    Czasem drżąca ręka starca
    świeczkę jeszcze tu zapali.

    Porastają chwastem zgliszcza,
    groby toną w bujnej trawie,
    Jutro już nie będzie komu
    świeczki za Nich tu postawić.

Powrót do strony głównej serwisu "Wołyń naszych przodków" www.nawolyniu.pl