Spis artykułów
Rzezie metodą depolonizacji

Ewa Siemaszko


    Polacy zamordowani w Karolówce 29 lutego 1944 roku.
    Zdjęcie wykonane przed pogrzebem w pobliskim Łukowcu
    (pow. Rohatyn, woj. stanisławowskie).

    Zbrodnie Ukraińców na Kresach nie były czystkami, ale ludobójstwem, ponieważ dążono do wymordowania całej ludności polskiej, a nie do jej wypędzenia.

    Czy znając stosunki polsko-ukraińskie w II RP należało się spodziewać zbrodniczych wystąpień ukraińskich nacjonalistów? Czy pierwsze rzezie była dla Polaków zaskoczeniem?

    Najpierw trzeba by sprecyzować, kto mógłby się spodziewać? Na pewno nie spodziewali się tego Polacy żyjący na wsi, gdzie stosunki między społecznościami polskimi i ukraińskimi układały się wspólnotowo, a właśnie tam Polacy najwięcej ucierpieli. Przejawem dobrych relacji było wzajemne poszanowanie świąt, obchodzonych w innych terminach, zapraszanie na uroczystości rodzinne, świąteczne, wspólne zabawy, pomoc sąsiedzka, rodziny mieszane polsko-ukraińskie (szczególnie w Małopolsce Wschodniej). Toteż napady na Polaków na dużą skalę, zwłaszcza gdy wśród napastników rozpoznawano ukraińskich sąsiadów, były zaskoczeniem i powodowały poczucie zawiedzionego koleżeństwa czy przyjaźni.
    Tak straszny rozwój wypadków mógł być brany pod uwagę przez specjalistów zajmujących się bezpieczeństwem wewnętrznym i zewnętrznym, przede wszystkim pracownicy Oddziału II Sztabu Głównego WP, potocznie zwanego "dwójką", którzy gromadzili dane o działalności antypaństwowej. Problemy stwarzali komuniści i nacjonaliści ukraińscy - Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy głównie na Wołyniu, a Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) przede wszystkim w Małopolsce. Obie te organizacje planowały oderwanie części ziem II Rzeczypospolitej: ukraińscy komuniści chcieli przyłączenia do Związku Sowieckiego, a nacjonaliści chcieli niezależnej Ukrainy, ale bez innych narodowości, w pierwszym rzędzie Polaków. Stosunki polsko-ukraińskie były więc pochodną działalności wrogich Polsce i Polakom obu tych organizacji, a także Ukraińskiej Organizacji Wojskowej (UWO) działającej do początkowych lat 30. Z różnych dokumentów OUN wynikało, że przygotowywano się do tzw. "rewolucji narodowej", której celem było zniszczenie polskości na terenach wspólnie zamieszkałych przez Ukraińców i Polaków. Terroryzm, włącznie z zabójstwami, sabotaż i dywersja dokonywane najpierw przez UWO, następnie przez OUN, wywoływały kontrakcje państwa polskiego, co z kolei było wykorzystywane przez te organizacje do podziemnej agitacji antypolskiej wśród Ukraińców. Przez dziesiątki powojennych lat wytyka się II Rzeczypospolitej błędy polityki wobec mniejszości narodowych i to w taki sposób, że nie wchodzący w szczegóły obywatel nie zdaje sobie sprawy z tego, że Ukraińcy mieli swoją reprezentację parlamentarną, w dwu kadencjach Sejmu II RP wicemarszałkiem był Ukrainiec Wasyl Mudryj, działało szereg ukraińskich organizacji: kulturalnych, oświatowych, gospodarczych, sportowych (wykorzystywanych zresztą przez OUN do przygotowywania gruntu społecznego dla późniejszych zbrodni na Polakach), ukazywały się czasopisma (aż 81) i różne wydawnictwa w języku ukraińskim. Nie można więc mówić o ucisku narodowościowym, co najwyżej o niepełnym zaspokojeniu potrzeb (np. niedostateczna liczba szkół z ukraińskim językiem wykładowym). Gdyby nie antypaństwowa działalność organizacji nacjonalistycznych, pod różnymi względami pozycja ludności ukraińskiej w II RP byłaby bardziej ją satysfakcjonująca. Polacy, wywalczywszy niepodległość po 123 latach zaborów, nie mogli pozwolić sobie na demontaż państwa, na jego rozczłonkowanie, do czego dążyli nacjonaliści ukraińscy.

    Czym tłumaczyć zachowanie Ukraińców - pokłosiem wcześniejszych zbrodni NKWD w latach 1939-1941, udziałem w eksterminacji Żydów, swoistym oswojeniem się ze zbrodnią?

    Zbrodnie NKWD (aresztowania, przetrzymywanie w więzieniach, masowe zbrodnie przy likwidacji więzień w czerwcu-lipcu 1941 r., okrutne zsyłki do łagrów i deportacje) nie były przykładem, na którym uczyli się nacjonaliści ukraińscy (podkreślam: nacjonaliści, bo nie wszyscy Ukraińcy byli nacjonalistami popełniającymi zbrodnie). Zarówno pomysł, jak sposób depolonizacji wynikały ze zbrodniczej, faszystowsko-nazistowskiej ideologii nacjonalizmu ukraińskiego szerzonego przez OUN od 1929 r. To była ideologia nienawiści i sankcjonowania zbrodni jako metody osiągania celu, ideologia przecząca uznawanym powszechnie zasadom moralnym, traktująca je jako przeszkodę do rozwoju silnego narodu, który by istnieć, musi eliminować słabsze narody. Niewątpliwie dodatkowym czynnikiem, potwierdzającym słuszność takiej ideologii i pokazującym, że można bezkarnie niszczyć masy ludzkie, był holokaust Żydów. Na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej zagładę Żydów organizowali Niemcy, ale uczestniczyli w niej czynnie policjanci ukraińscy, powiązani z OUN, którzy pół roku później zdezerterowali do partyzanckich oddziałów dokonujących zbrodni na Polakach, zaś w tropieniu niedobitków żydowskich, przekazywaniu ich Niemcom i policji, albo samodzielnym likwidowaniu, brali też udział nacjonaliści ukraińscy. Obok Polaków również Żydzi byli wymieniani w dokumentach i propagandowych materiałach jako element, który należy zniszczyć (Smert' lacham, żydam i moskowśkij komuni).

    Dlaczego rzezie zaczęły się na Wołyniu?

    Ten rejon był najbardziej dogodny do rozpoczęcia eliminacji ludności polskiej. Po pierwsze Polaków było na Wołyniu mało, przed wojną zaledwie 16,6% ogółu ludności, liczbowy stosunek Polaków do Ukraińców wynosił 1: 4,1, czyli na 1 Polaka przypadało 4 Ukraińców. Po okupacji sowieckiej 1939-1941 i wywozie na roboty do Rzeszy stosunek ten zmienił się na niekorzyść żywiołu polskiego: w 1943 r., kiedy rozpoczęły się rzezie wołyńskie przypadało 5 Ukraińców na 1 Polaka. Nastąpiła też zmiana jakościowa, ponieważ represje sowieckie pozbawiły Kresy najbardziej aktywnego polskiego elementu, predysponowanego do organizacji walki z okupantem i do samoobrony. Do tego trzeba dodać, że Polacy żyli głównie na wsi, zwartych dużych osiedli polskich było mało, ludność polska była rozproszona wśród ukraińskiej, co bardzo ułatwiało depolonizację. Dla organizacji zbrojnych oddziałów ukraińskich, które potem przyjęły nazwę Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), były też sprzyjające warunki terenowe, ponieważ Wołyń, zwłaszcza jego północna połowa, był zalesiony, a lasy to dobra baza dla partyzanckich formacji. Tak więc to na Wołyniu były wtedy najlepsze warunki dla zorganizowania zbrojnego ramienia OUN, czyli bojówek UPA oraz do wprowadzenia w czyn planów eksterminacji Polaków i nabycia doświadczeń przydatnych do rozszerzenia zbrodni na Małopolskę Wschodnią w drugiej połowie 1943. Fakt przybycia na Wołyń z Małopolski emisariuszy nacjonalistycznych, którzy pomagali tworzyć UPA i organizować napady potwierdza plan rozpoczęcia rzezi na Wołyniu.

    Czystki etniczne miały być pomocne OUN i UPA w osiągnięciu jakich celów?

    Zbrodnie na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej nie były czystkami, a zbrodniami ludobójstwa, ponieważ dążono do wymordowania całości ludności polskiej, a nie wypędzenia. Używano podstępów, by było jak najwięcej ofiar. W województwach tarnopolskim, stanisławowskim i lwowskim w niektórych miejscowościach OUN i UPA podrzucały Polakom ulotki wzywające do przeniesienia się za San, bo formacje te nie miały tam wystarczających sił do całkowitego rozprawienia się z ludnością polską (w Małopolsce było więcej Polaków niż na Wołyniu). Wszędzie natomiast atakowani byli Polacy uciekający, co świadczy o zamiarze całkowitego wyniszczenia Polaków żyjących wśród Ukraińców (Wyriżemo wsich lachiw, do odnoho, od małoho do staroho). Celem tych zbrodni było stworzenie korzystnych warunków dla wywalczenia Ukrainy tylko dla Ukraińców, a więc państwa jednonarodowego.

    Jakimi metodami eliminowania Polaków posługiwali się napastnicy. Dlaczego dokonywano mordów w tak brutalny, "niehumanitarny" sposób? Czy tylko słabym uzbrojeniem oddziałów UPA?

    Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich wyróżniało się powszechnością okrucieństwa. W ludobójstwie niemieckim i sowieckim też były elementy okrucieństwa, ale innego rodzaju, nie tak drastyczne i na mniejszą skalę. Ofiary były zabijane głównie przy pomocy narzędzi gospodarskich (topory, widły, kosy, noże, motyki, piły itp.). Broń palną posiadały bojówki OUN i UPA, natomiast nie dysponowały nią wiejskie bojówki złożone z ukraińskich chłopów nie należących do UPA, zaagitowane i wciągnięte do likwidacji Polaków. Pastwienie się nad ofiarami wynikało przede wszystkim z kolosalnej nienawiści, jaką wywołała OUN przy pomocy odpowiedniej propagandy. Okrucieństwo w stosunku do przeciwników występowało w wielu społeczeństwach Europy do połowy XIX wieku, ale w wyniku rozwoju społecznego zjawisko to zanikało, natomiast na wschodzie trwało, bo rozwój społeczny był powolniejszy. To przerażająco barbarzyńskie masowe mordowanie upoważnia do zastosowania w odniesieniu do ludobójstwa ukraińskiego łacińskiego terminu genocidium atrox (straszne, dzikie).

    Dlaczego Ukraińcy w równie okrutny sposób potraktowali rodziny mieszane, polsko-ukraińskie i wielu Ukraińców, niechętnych rzeziom?

    Według ideologii nacjonalizmu ukraińskiego polsko-ukraińskie związki zagrażały czystości narodowej przyszłego państwa ukraińskiego, do której OUN dążyła bezwzględnie. Nie miało znaczenia, czy Polak jest rodzinnie połączony z Ukraińcami czy nie, Polak to wróg, którego trzeba wyeliminować. Z kolei Ukraińcom z polsko-ukraińskich rodzin zarzucano, że w ten sposób osłabiają nację ukraińską. Losy rodzin mieszanych były różne, nie wszystkie spotkały prześladowania ze strony nacjonalistów. Potwornie natomiast obchodzono się z Ukraińcami nie podporządkującymi się OUN i UPA - między innymi by odstraszyć od niesubordynacji wobec zarządzeń OUN-UPA i zastraszyć całość społeczeństwa ukraińskiego. W ten sposób objawiał się totalitarny charakter ideologii nacjonalizmu ukraińskiego i formacji ją stosujących.

    Co działo się z majątkiem pomordowanych, ich domostwami, ziemią, która uprawiali?

    Mienie ruchome, inwentarz żywy w części zagospodarowywała UPA, w części miejscowa ludność - to był oczywisty rabunek na wielką skalę, choć ludność polska nie była majętna, a wojna spowodowała ogromne zubożenie. Zabudowania były palone, murowane w dobrym stanie rozbierane. Wszystkie budowle kojarzone z polskością (świątynie, szkoły, domy ludowe, młyny i inne obiekty, w których coś produkowano) były niszczone. Wycinano też sady i parki. Likwidowano materialne ślady polskiej obecności. Ziemia miała przejść na własność ludu ukraińskiego, ale do tego nie doszło, bo w miarę przesuwania się frontu sowiecko-niemieckiego na zachód następowała ponowna sowietyzacja.

    W ramach akcji samoobrony powstała 27 Wołyńska Dywizja Piechoty, ale Polacy wstępowali też (ok. 1200 osób) do niemieckiej policji, jak i radzieckiej partyzantki. Wstępując do policji kolaborowali z hitlerowskim okupantem? Ze Stalinem?

    27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK powstała nie jako samoobrona, ale do walk z Niemcami w ramach planowanego ogólnonarodowego powstania (akcja "Burza") w momencie znacznego osłabienia sił okupanta. To był styczeń 1944, a więc wtedy, gdy na Wołyniu nie było już wielu Polaków, przebywali w miastach i dziesięciu wiejskich ośrodkach z samoobroną. Wstępowanie do tzw. Schutzmannschaften (ok. 1200 ludzi), czyli ochronnych oddziałów pod dowództwem niemieckim czy do sowieckiej partyzantki (ok. 2000 Polaków) wynikało z rozpaczliwej sytuacji. Polacy naprawdę byli bezbronni. Udział w tych formacjach był traktowany jako obrona, a nie jako wspieranie okupanta aktualnego i poprzedniego, i rzeczywiście tam, gdzie one stacjonowały Polacy byli bezpieczniejsi. To OUN i UPA wepchnęła Polaków do obcych oddziałów. Dopiero od połowy lipca 1943 r., a więc po przetoczeniu się przez Wołyń wielkich ludobójczych akcji, zaczęły powstawać akowskie oddziały partyzanckie, w których łącznie było około 1200 żołnierzy, którzy następnie weszli w skład 27 Dywizji. Samoobrony były słabe, większość została przez UPA rozbita, utrzymało się do 1944 r. zaledwie 10. Ocena postaw ludzi w śmiertelnym zagrożeniu nie jest więc prosta.

    Jakiem akcje odwetowe podjęli Polacy, jakie były ich rezultaty, ile było ofiar?

    Ta sprawa nie jest dostatecznie zbadana, natomiast podawane są przez różnych autorów rozmaite liczby Ukraińców, którzy zginęli z rąk polskich, przeważnie nieprawdopodobne, bo nieproporcjonalne do istniejących wtedy możliwości po polskiej stronie. Odwetów ze strony akowskich oddziałów partyzanckich nie było wiele, akcje były skierowane przeciwko uzbrojonym Ukraińcom, choć niejako przy okazji ginęli też cywile. Ukraińcy z UPA ginęli też w walkach z oddziałami partyzanckimi i w kilku starciach z 27 WDP AK. Samoobrony nie prowadziły akcji odwetowych, lecz obronne, tylko jedna samoobrona w Przebrażu dokonała kilku prewencyjnych akcji, mających na celu rozbicie zagrażających "gniazd" UPA. Odróżnienie członków bojówek OUN i UPA od cywilnych ofiar, nie uczestniczących w zbrodniach, nie jest możliwe, bo nie ma wiarygodnych danych. W rzeziach brali udział chłopi ukraińscy, a więc wszyscy byli traktowani jako niebezpieczny element. Ofiarami pacyfikacji niemieckich, w których uczestniczyli Polacy, są niesłusznie obciążani wyłącznie Polacy, podobnie jest z akcjami oddziałów sowieckich.

    Czym tłumaczyć trudności w oszacowaniu liczby ofiar ukraińskich nacjonalistów na Kresach?

    Zgromadzona dotąd dokumentacja pozwala na najbardziej prawdopodobne określenie liczby ofiar na około 130 tys. na całym obszarze dokonywania przez OUN-UPA ludobójstwa Polaków, a więc na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Trudności dotyczą odtworzenia pełnej imiennej listy ofiar, a to dlatego, że za późno rozpoczęte zostały badania , prowadzone były siłami społecznymi, bez wsparcia finansowego. Większość świadków nie żyje, wielu odmawia informacji z obawy przed zemstą ukraińską, część nie chce wracać do traumatycznej przeszłości, trudno jest dotrzeć do takich, którzy mogliby przekazać swoje przeżycia. Różnego typu dokumenty nie zawierają wszystkich faktów zbrodni i ofiar. Nie jest więc możliwe, przy najlepszych chęciach, dokładne ustalenie strat polskich.

    Czy mają uzasadnienie głosy o inspirującej roli NKWD i GRU: podsycaniu przez te służby nienawiści i przyczynianiu się do zbrodni Ukraińców na Polakach?

    Nie ma na to dotąd dowodów, natomiast jest wystarczająco dużo dowodów na programowe, planowe przygotowywanie przez OUN tzw. "rewolucji narodowej", która była w rzeczywistości zbrodnią ludobójstwa.

    Rozmawiał Paweł Dybicz ("Przegląd" nr 30, 29.07.2012 r.).

    Ewa Siemaszko zajmuje się badaniem ludobójstwa dokonanego na Polakach na Wołyniu w czasie II wojny światowej. Była współautorką wystaw "Zbrodnie NKWD na Kresach Wschodnich II RP: czerwiec - lipiec 1941" oraz "Wołyń naszych przodków". Za monografię "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945" przygotowaną wraz z ojcem Władysławem została uhonorowana w 2002 roku Nagrodą im. Józefa Mackiewicza.

Powrót do strony głównej serwisu "Wołyń naszych przodków" www.nawolyniu.pl