Spis artykułów
Katyń - nowa karta (o Polakach z Wołynia zamordowanych przez NKWD)

Wacław Radziwinowicz, Moskwa

    Awers nieśmiertelnika sierżanta Naglika. Dwa lata temu w lesie w Bykowni pod Kijowem wykopano nieśmiertelnik starszego sierżanta Korpusu Ochrony Pogranicza Józefa Naglika. Był to pierwszy dowód, że część ofiar zbrodni katyńskiej zamordowano na zachodniej Ukrainie. Józef Naglik to jedyna osoba z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, o której wiemy, gdzie została rozstrzelana.

    Wiemy, kiedy i "za co" NKWD wyłapało i zabiło 350 Polaków w obwodzie rowieńskim jesienią 1939 roku i w pierwszych miesiącach 1940. Znamy katów.

    Dokumenty w tej sprawie dostał niedawno IPN od Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Do tej pory o 3435 ofiarach z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej wiedzieliśmy niewiele - znaliśmy nazwiska, imiona, imiona ojców i daty urodzenia. Nic więcej.

    Urodzony w 1906 r. w Warszawie Krzysztof Potocki został aresztowany 8 grudnia 1939 r., bo był "policjantem pańskiej Polski". Na śmierć zasłużyli 29-letni Wiktor Skrentkowicz z Tarnopola (aresztowany 8 stycznia 1940 r.) - jako "oficer armii pańskiej Polski". I Leon Pikgolc (aresztowany 6 marca 1940 r.) - jako "wielki obszarnik".

    Aresztowanie Józefy Biereżijeckiej 9 kwietnia 1940 r. NKWD uzasadniło jednym słowem: "dziedziczka". A Efraim-Jokiel Kuzniec zasłużył na uwięzienie 10 kwietnia 1940 r., a potem na kulę w potylicę, bo był "posiadaczem gorzelni".

    Wszyscy ci ludzie zginęli z wydanego 5 marca 1940 r. rozkazu Stalina i jego kompanów z komunistycznego politbiura. Rozstrzelano w sumie prawie 22 tys. Polaków więzionych w obozach jenieckich i aresztach NKWD. Najbardziej znane miejsca kaźni to Katyń, Miednoje i Piatichatki, gdzie wymordowano polskich oficerów.

    Wiemy, kto zgładził dziedziczkę Biereżijecką, policjanta Potockiego, oficera Skrentkowicza, właściciela gorzelni Kuznieca. Niedawno Nikita Pietrow, rosyjski historyk ze stowarzyszenia Memoriał, odnalazł i opublikował rozkaz Ławrentija Berii z marca 1940 r. Szef NKWD wysłał na zachodnią Ukrainę i zachodnią Białoruś 11 komand czekistów z zadaniem przeprowadzenia "pracy operacyjnej" w więzieniach.

    W obwodzie rowieńskim grupą NKWD dowodził starszy lejtnant Paweł Żurawlow. Pomagali mu lejtnanci Siergiej Titow, Jelisiej Kowalow, Wasilij Połuchin i sierżant Michaił Wasilonok. Nie wiemy, gdzie są groby ich ofiar - prawdopodobnie w pobliżu więzień.

    - Oficerowie przysłani z Moskwy osobiście wyznaczali ludzi do rozstrzelania. Działali według planu wymaganej liczby skazańców. Kiedy więźniów brakowało, przeprowadzali dodatkowe areszty - mówi "Gazecie" Pietrow. - Formalnie wyroki śmierci wydawała w Moskwie "trojka" złożona z przedstawiciela partii, NKWD i prokuratora. Ale "trojka" tylko zatwierdzała listy wyznaczonych do rozstrzelania otrzymane z obwodów. O tym, kto ma trafić do mogił zbiorowych, decydowali selekcjonerzy z komand śmierci.

    Odkrycie kolejnej karty katyńskiej było możliwe, bo SBU odnalazła w archiwach radzieckich służb specjalnych i przekazała IPN sporządzony w czerwcu 1956 r. wyciąg z akt "postępowania kontrolno-nadzorczego" nad sprawami osób aresztowanych przez NKWD w pierwszych miesiącach II wojny światowej.

    Z dokumentów wynika, że w tym czasie archiwa skrupulatnie czyszczono ze wszystkiego, co było związane ze zbrodnią katyńską. Same akta "postępowania kontrolno-nadzorczego" przeciw 2,5 tys. represjonowanych oficerowie KGB, następcy NKWD, spalili 8 czerwca 1956 r. Ale przedtem sporządzili dokładny wyciąg, odnotowując, kiedy i na podstawie jakiego oskarżenia każdy z aresztowanych został zatrzymany.

    Bolszewicy urządzili na kresach Rzeczypospolitej czystkę klasową podobną do tych, jakie przeprowadzali po rewolucji 1917 r. w całej Rosji radzieckiej. Jako najczęściej wymieniany powód aresztu, a potem egzekucji, wpisywali: "oficer pańskiej Polski", "policjant pańskiej Polski", "strażnik więzienny pańskiej Polski", "agent policji pańskiej Polski", "urzędnik pańskiej Polski", "obszarnik" czy "właściciel". Żadnych oskarżeń o konkretne przestępstwa.

    - To kolejna obszerna partia dokumentów od SBU, następnej spodziewamy się w listopadzie. Będziemy je cyklicznie publikować - powiedział nam wczoraj rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.

    Wacław Radziwinowicz ("Gazeta Wyborcza", 25.09.2009)

Powrót do strony głównej serwisu "Wołyń naszych przodków" www.nawolyniu.pl